niedziela, 16 października 2016

niedziela, 31 stycznia 2016

wtorek, 20 października 2015

Krystyna

WYRÓŻNIENIE w konkursie "Obiektywnie Śląskie" w kategorii FILM

Film „Krystyna” powstał z ponad pięciogodzinnego materiału video zarejestrowanego podczas wizyty u mojej jedynej żyjącej babci. Było to spotkanie po okresie długiej rozłąki. Żyjąca już teraz samotnie jako wdowa, sprowokowana podsuniętymi jej starymi zdjęciami wylała z siebie falę wspomnień i najróżniejszych opowieści oraz szczegółów i powidoków, które zadziwiająco dobrze osadziły się w jej pamięci i trwały tam latami. Babcia snuła opowieść o losach członków naszej niewielkiej rodziny żyjącej od pokoleń na Śląsku, w obrębie rudzkich Kochłowic i Chorzowa. Dużo uwagi poświęciła zmarłemu już ponad 50 lat temu, obrośniętemu legendą, ekscentrycznemu fotografowi Józkowi – będącemu bratem mojego dziadka, dziadkowi, siostrze oraz sobie samej, ale w tle przetoczyło się również parę innych historii - zarówno rodzinnych jak i tych dotykających samej specyfiki ówczesnego życia na Śląsku.
Film został poskładany ze strzępków wspomnień, haseł, słów-kluczy i pozornie nieistotnych detali, takich, jakie każdy z nas ma w pamięci, a które wypowiedziane na głos, bądź wywołane z podświadomości zaczynają pracować samodzielnie i rozpoczynają projekcję filmu, w którym sami występowaliśmy.
I występujemy nadal.





http://obiektywnieslaskie.pl/aktualnosci/relacja-z-finalu-vi-edycji-obiektywnie-slaskie-oraz-lista-laureatow

wtorek, 23 czerwca 2015

Photobook

Czyli historia ułożona z impresyjnej i spontanicznej dokumentacji rzeczywistości (wszystkie zdjęcia zostały zrobione telefonem). To książka chyba trochę o samotności, trochę o miłości i trochę o przemijaniu, ale też o drodze, w której ciągle się znajdujemy. Myślę, że każdy może odczytać ją na swój sposób.

Ogromne podziękowania kieruję do Pani dr Anny Sielskiej, pod okiem której to dzieło powstawało.



 

poniedziałek, 22 czerwca 2015

wtorek, 5 maja 2015

Deliberacje

Nie spałam dziś praktycznie całą noc.
Przed czwartą zaczęły śpiewać ptaki. Ale takie zupełnie inne ptaki, które grają jedynie o brzasku, a potem milkną, by ich miejsce mogły zająć standardowe głosy ptaków porannych i dziennych.
Przed piątą zrobiło się jasno. Słońce jeszcze nie wzeszło, ale mrok ustąpił niemalże całkowicie.
Po piątej usłyszałam odgłos przejeżdżającego pociągu.
Nigdzie w pobliżu nie ma przejazdu kolejowego.
Przypomniało mi się, jak będąc małą dziewczynką snułam historię o niewidzialnym pociągu. Ten prawdziwy przez całe lata jeździł pod moimi oknami przez ogródki działkowe (śladowo pamiętam te czasy, ale wiem, że tak było) po czym  linia ta została nagle zlikwidowana. Pociągu już nie było, pozostał natomiast stukot kół i wszystkie inne odgłosy towarzyszące normalnej żyjącej kolei.
Dziś wiem, że nie są to echa przeszłości, tylko echa dochodzące z odległego przejazdu kolejowego na granicy Bykowiny i Kochłowic.
W porannych, cichych godzinach dźwięki te są zaskakująco dobrze słyszalne i niosą się silnie po całej okolicy.
Wpół do szóstej. Słońce po raz kolejny postanowiło jednak wstać.
Zaszczekał gdzieś pies, zagruchała dwa razy cukrówka. Nie lubię cukrówek.
Szósta. Pora wstać. Iść do TV.
Napisać kolejny scenariusz, bądź zostać przezeń napisaną.


Analog - 2009

poniedziałek, 4 maja 2015

Tam, gdzie zwykle stoją młodzi

Skarb odnaleziony dzisiaj w szufladzie.

Analog, 2009

niedziela, 3 maja 2015

środa, 29 kwietnia 2015

wtorek, 28 kwietnia 2015

Znikanie

Rozmawiałam ostatnio z Panem Profesorem o znikaniu.
Temat wywiązał się podczas korekty szkiców do animacji inspirowanej starym dworcem kolejowym w Krośnie i poprzez impresje o opuszczonych kolejach wbiegł do miejsc, w których można się zagubić.
Profesor opowiedział mi o niezwykłej podróży jaką odbył jakiś czas temu wraz ze swoim przyjacielem. Polegała ona na przepłynięciu kajakiem ponad 200 kilometrowego odcinka Wisły pomiędzy Krakowem a Sandomierzem. I nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że jest to obszar, gdzie "miasta są odwrócone od rzeki" - kompletnie zdziczały, odcięty od cywilizacji, niedotknięty ni stopą, ni ludzką ręką. Mijali po drodze opuszczone łajby, zapuszczone mola, pozostałości po jakiś dziwnych domostwach i elementy przyrodnicze zgoła inne od tych, do których przyzwyczaiły nas stereotypowe, sielskie, nadrzeczne krajobrazy.
Profesor podkreślił, że nawet podróż przez norweski płaskowyż nie dostarczyła mu tylu przeżyć, ile ów spływ kajakowy naszą polską Wisełką, która jak się okazuje ma jeszcze inną, nieco mroczniejszą twarz.

Analog, 2009

środa, 22 kwietnia 2015

sobota, 18 kwietnia 2015

Wstrząsy

Dziś w nocy, szesnaście minut po północy, śląska ziemia zadrżała w posadach. Konwulsje trwały porażająco długo. Miałam okazję w nich uczestniczyć, obudziłam się bowiem na chwilę przed ich wystąpieniem. Dawno nie było tak źle. Oby dobrze się skończyło.



Analog, 2010

piątek, 17 kwietnia 2015

Dziś będzie historia ogrodu znajdującego się koło mojego garażu. Pamiętam czasy, kiedy był jeszcze kwitnący, czysty i zadbany. Ogrodzony siatką, zawierał klomby, altankę i psa - okazałego, krzykliwego owczarka niemieckiego oraz kilkanaście kur. I przede wszystkim właściciela, niejakiego pana G., który w moich wspomnieniach zachował się jako człowiek bardzo dobry i ciepły, acz niestety dotkliwie samotny. Mieszkał w domu na przeciwko swego skrawka ziemi, o którym tu mowa. Po jego śmierci ogródek został rozgrabiony, pies zniknął, a niepilnowane kury stały się w nocy łatwym celem dla kun.
Dziś z całego ogrodzenia pozostały jedynie dwa metalowe pręty sygnalizujące miejsce, w którym niegdyś znajdowała się furtka. Zniszczona brama do świata, który już nie istnieje.



Analog, 2010

środa, 15 kwietnia 2015

Niepokoje


Analog, 2010
Taki to był dzień, niepokojący.

Powstało nawet więcej niepokoju na:  http://natalia-jpg.blogspot.com/2015/04/niepokoje.html

wtorek, 14 kwietnia 2015

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

sobota, 11 kwietnia 2015

Ten dzień był po to, by wysypać z butów piach

Znalazłam dzisiaj w parku miejsce, w którym jeszcze nigdy nie byłam (sic!).
Lej otoczony nieodrestaurowanymi kolumnami, pokrytymi z góry na dół imionami, datami i wyznaniami miłosnymi.
Niesamowity widok. Każdy z zapisujących modlił się tutaj do kogoś innego.

A poza tym: