piątek, 17 kwietnia 2015

Dziś będzie historia ogrodu znajdującego się koło mojego garażu. Pamiętam czasy, kiedy był jeszcze kwitnący, czysty i zadbany. Ogrodzony siatką, zawierał klomby, altankę i psa - okazałego, krzykliwego owczarka niemieckiego oraz kilkanaście kur. I przede wszystkim właściciela, niejakiego pana G., który w moich wspomnieniach zachował się jako człowiek bardzo dobry i ciepły, acz niestety dotkliwie samotny. Mieszkał w domu na przeciwko swego skrawka ziemi, o którym tu mowa. Po jego śmierci ogródek został rozgrabiony, pies zniknął, a niepilnowane kury stały się w nocy łatwym celem dla kun.
Dziś z całego ogrodzenia pozostały jedynie dwa metalowe pręty sygnalizujące miejsce, w którym niegdyś znajdowała się furtka. Zniszczona brama do świata, który już nie istnieje.



Analog, 2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz